Propozycje programowe na spotkanie
Zacytowane przeze mnie zdanie pochodzi z tego opracowania protestanckiego:

http://www.cfcindia.com/polski/books/50_cech.pdf

i zawiera się w opisie "cechy 48". Pojawiło się w naszych dyskusjach w związku z próbami ewangelizacji wobec ateistów i agnostyków biorących udział w dyskusjach na Frondzie. Problem polega na tym, że owe próby częstokroć jeszcze bardziej odpychają tych ludzi od chrześcijaństwa, a mimo to i mimo wskazywania na ten efekt ze strony naszej i samych niewierzących, są one uparcie ponawiane w tej samej albo podobnej formie.

Nasza grupa zaczęła się spontanicznie zawiązywać począwszy od wydarzenia opisanego tu przez liderkę:

http://www.fronda.pl/blogi/okrakiem-na-barykadzie/rekolekcje-z-trolem,42390.html

do której dołączyłam z uwagi na posiadanie na Frondzie podobnego niewierzącego "podopiecznego". Nazwaliśmy to trochę przekornie "duchową adopcją trolla internetowego", polega to na rozmowie i przede wszystkim na modlitwie. Bardzo szybko adoptowani się rozmnożyli, zaczęliśmy modlić się też za naszych wierzących przeciwników. Grupa wspierana jest też przez osoby, które nie adoptują lecz modlą się po prostu za grupę.

Niestety część naszych trudności w oswajaniu ateistów z wiarą i łagodzeniu ich związanych z nią obaw, niechęci i lęków powodują wierzący ewangelizatorzy, którzy swoją działalność tłumaczą z kolei chrześcijańskim obowiązkiem nawracania "niewiernych". Zatem toczymy spór o to, czy ewangelizacja i apologetyka ma być przede wszystkim wypełnieniem nakazu i zabezpieczeniem się przed "byciem winnym czyjegoś potępienia bo nie ostrzegałem i nie wzywałem", czy też ma raczej rzeczywiste dobro odbiorców mieć na celu.

A określenie jest rodem z Dziejów Apostolskich, gdzie Święty Paweł oświadcza w pewnym momencie "Nie jestem winien niczyjej krwi" (Dz 20, 26b).


  PRZEJDŹ NA FORUM