Propozycje programowe na spotkanie
Dz 20,26b - ależ piękny semityzm! Dla Semitów krew to po prostu życie, więc wypowiadając te słowa św. Paweł mówi, że nie czyhał na niczyje życie i dobra. Do pogan w Koryncie mówi to samo ich językiem:
"Nikogośmy nie skrzywdzili, nikogo nie uwiedli, nikogo nie oszukali" [2Kor 7,2b]

Mam wrażenie, że wyrażenie "nie jestem winien niczyjej krwi" protestanci wiąża z fragmentem z Ezechiela:
"Ciebie, o synu człowieczy, wyznaczyłem na stróża domu Izraela po to, byś słysząc z mych ust napomnienia przestrzegał ich w moim imieniu. Jeśli do występnego powiem: "Występny musi umrzeć" - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę." [Ez 33,7-9]
Ale to mówi tylko o tym, że należy upomnieć tego, kto dopuszcza się zła. Co ciekawe "dobry łotr" wiszący na krzyżu upomniał "złego łotra" na sposób proroka -i dlatego właśnie Jezus przyrzekł mu nagrodę...

Niestety dla protestantów "dobre uczynki" nic nie zmieniają, bo grzech pierworodny uczynił je Bogu obrzydliwymi [Luter i Ska nie mają co do tego wątpliwości] . Liczy się tylko wiara. Upominać kogoś, kto czyni źle nie ma sensu, bo tylko "sama wiara" zbawia. No a jeśli tak jest, to należy wzywać do wiary wszystkich niewierzących, bo inaczej czeka ich niechybne potępienie. No i stąd ci nasi bracia odłączeni ewangelizują i nawracają na prawo i lewo, często w dość komiczno-desperacki sposób. Ich konkluzja jest oczywiście wbrew Pismu, które wyraźnie mówi:
"Chwała, cześć i pokój spotka każdego, kto czyni dobrze - najpierw Żyda, a potem Greka. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę. [...] Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii." [Rz 2,10-11.14-16]

Ewangelizacja to po prostu ogłaszanie faktu, że Jezus jest lekarstwem na wszelkie ludzkie problemy, poświadczonego moim własnym przykładem. To na pewno trzeba czynić na wszelkie możliwe sposoby. Ale niekoniecznie na zasadzie doprowadzenia do "zbawczego wyznania" [ogłoszenia Jezusa "osobistym" Panem i Zbawicielem]. Naszym zadaniem jest pomóc innym, a zbawia jedynie sam Bóg. Pierwszym mesjańskim [jak najbardziej konkretnym] darem jest pokój serca, a to można jak najbardziej przekazywać w tysiącach i miriadach form. I to jest znacznie istotniejsze niż doprowadzanie do "zbawczych wyznań", bo wypełnia obietnicę Jezusa z Mt 11,27-29.

Problem polega też i na tym, że protestanci rozumieją zbawienie inaczej niż my - jako czysto "negatywny" dar amestii od piekła. No i to w oczywisty sposób rzutuje na ich misyjną aktywność. "Dobra Nowina polega na odpuszczeniu grzechów" jak to napisał Filip Melanchton, prawa ręka Lutra. A tymczasem zbawienie to też udział w boskiej naturze, to doskonałe upodobnienie się do Chrystusa, to zespolenie się z Nim w jednym ciele. I to wcale nie wynika "automatycznie" z odpuszczenia grzechów: to jest ZNACZNIE WIĘCEJ. Ale to dla naszych braci odłączonych jest już "nieważne".


  PRZEJDŹ NA FORUM